ja bym wolala takie wesele z osobami z ktorymi gadam i ktore lubie, ale niestety i u mnie i narzeczonego tradycja taka ze sie sprasza nie tylko pol powiatu, ale w naszym wypadku i pol Polski. Ja z malopolski , on pomorskie , moi rodzice maja lacznie 13 rodzenstwa , a chlopa mojego 9. No to liczmy 9+13=22. zakladam, ze okolo 4 nie przyjdzie , to 18*3 (marzenia , ze zabiora tylko jednego dzieciaka samego) = 54 + 10 (rodzice i dziadkowie) = 64 + 7 (nasze rodzenstwo z rodzinami) = 71 + 20 (nasi znajomi bliżsi) = 91 + 12 (znajomi z pracy) = 103 no i plus jeszcze na pewno ze 20 osob o ktorych teraz nie pomyslalam typu dzieci ciotek i wujkow, ich osoby towarzyszace, bo nie wszystkie to przecież dzieci male... ech szykuje sie 130 osob jak nic....

mieliśmy pół powiatu......żałuję.....

Cóż ja niestety nie mam wyboru... Moja i narzeczonego najbliższa rodzina to 40 osób... dodając do tego ciocie, z którymi przecież utrzymujemy dobry i stały kontakt i kuzynów już mamy 100 osób... plus znajomi 150. I tyle po kameralnym ślubie

150 osób to dla górali na przykład standard. Ja byłam na weselu gdzie było 360 osób, ale to było wiejskie wesele w nowo wybudowanej stodole. Swoją drogą było super. Dekoracje sufitu spowodowały, że sala wyglądała estetycznie, a klimat był. Na parkiecie podłoga się uginała, a panna młoda miała oczepiny przez dwie godziny.
Kameralne wesela to nie musi byc jedyny słuszny model.

To jest właśnie problem z weselem, że teoretycznie to Wasz dzień, a w praktyce trzeba zaspokoić oczekiwania każdego, tylko nie własne, bo jakaś ciotka, której nie widzieliście od dzieciństwa może się obrazić. Mam ten problem z przyszłą teściową, zaplanowała listę gości na 70 osób od jednej strony i już mi trochę ręce opadają...

Ja wolę kameralne imprezy. Zapraszanie kogoś tylko bo tak wypada jest moim zdaniem głupotą