Wiesz ja tak na prawdę nie uznaje w kwestii wesela słowa "powinno się" pokłócić się można z każdym niektórzy nawet przez lata nie odzywają się ze swoimi rodzicami i wcale nie uważam ze powinni się spotkać i pogodzić właśnie na ślubie. Powinniśmy zaprosić najbliższych i tych z którymi chcemy przeżywać te chwile oczywiście można zapytać rodziców o radę ale przy końcowym wyborze będę kierowała własnymi chęciami a nie obrazą cioci z piątego pokolenia wstecz która sie obrazi ze jej wnuczka nie zaprosiłam.

tak czy inaczej zawsze znajdzie sie ktos kto sie obrazi, nigdy nie bedziemy w stanie wszystkich uszczęśliwić, jesli ja bym miala uszczesliwisc cala moją rodzine wysyłając im zaproszenia na wesele to bym sie nie wyplacila do konca zycia ( bo taki duzy kredyt bym musiala zacągnąc na zoorganizowanie tego wesela)

My początkowo też myśleliśmy że nasze rodziny są duże ale jak zaczęliśmy liczyć osoby które chcemy zaprosić wyszło nam że w 100 spokojnie się zamkniemy tak wiec mamy te osoby z którymi chcemy świętować Tylko jedna rodzina od strony młodego powinna być zaproszona ale z racji że my ich nie chcemy to nie będziemy wysyłać zaproszeń "bo tak trzeba".

no my tak naprawde liczac osoby ktore bysmy chcieli to nam wyszlo około 150 osob a budzet o wiele mniejszy

Nie no my liczyliśmy tak realnie patrząc na to ile uda nam sie odłożyć. A powiedzcie czy macie tak że kogoś strasznie nie cierpicie ale Wasz przyszły mąż chce go zaprosić?

tak sobie myślałam nad Twoim pytaniem Katorii, ale chyba nie ma... Znaczy jest kilku jego kuzynów co to mądrością nie grzeszą i nie przepadam za nimi za bardzo, ale żeby nie cierpieć ich? Chyba nie ma kogoś takiego.... Póki co ;P

Czyli tylko ja mam taki problem nie wiem jak go rozwiązać nie chcę mu niczego zabraniać na własnym weselu ale wiem ze jak zobaczę tą osobę w tym dniu to się popłaczę albo będę miała zepsuty humor przez cały czas i znienawidzę ją jeszcze bardziej jeśli w ogóle jest taka możliwość bo będę mieć pretensję ze zepsuła mi jeden z najpiękniejszych dni w życiu...

musicie w takim razie ogarnąć że tak powiem tą sytuację razem - porozmawiać ze sobą i może z tą osobą? Coś spróbować zrobić żeby sytuacja lepiej się prezentowała? Szczególnie na ślubie...

Nie mam zamiaru jej widzieć a tym bardziej z nią rozmawiać mam nadzieje ze narzeczony sam przejrzy na oczy ile ta osoba złego zrobiła i nie będzie nalegał szczególnie że nie ma zamiaru prosić nikogo z domu w którym mieszka ten jego brat cioteczny a to w końcu jest dość bliska rodzina. Mam nadzieje ze nie nakręciłam zbytnio i mnie zrozumiecie

Katorii - ja rozumiem, tez miałam taką sytuację.
Narzeczony musi zrozumieć, ze to też Twój ślub i nie możesz sie wtedy zamartwiać obecnością osoby której byś tam nie chciała.