Witam Was wszystkich serdecznie!
Piszę do Was z prośba o wsparcie i opinie. Sprawa dotyczy gości weselnych. Dokładniej niechcianych przeze mnie i mojego narzeczonego gości weselnych.
Krótkie wprowadzenie: mamy z narzeczonym po 24 lata. Pracujemy od roku w Holandii, wyjechaliśmy po to by zarobić między innymi na wesele i naszą przyszłość. W tym wszystkim pojawiają się moi rodzice, którzy jako osoby nie najbiedniejsze zaproponowały i obiecały połowę sumy za wesele, z dobrego serca oczywiście.
I tu pojawił się problem: moi rodzice uważają, iż wypada zaprosić kuzyna mojej mamy ( którego ja widuję mniej więcej raz na dwa lata), a sama mama może raz do roku i to nie z własnej inicjatywy, wraz z szanowną małżonką. Mój narzeczony od trwającego 4 lata związku widział tych ludzi raz. Co więcej, chcą zaprosić sąsiadów, których również nie widuję, wraz z dorosłymi dziećmi. Oboje z narzeczonym nie chcemy tych ludzi na swoim weselu i chcemy przerwać głupią tradycję zapraszania ludzi pod przymusem, bo rodzice twierdzą. Chcemy przeżyć nasze wesele w gronie najbliższych... W tym momencie moja mama wytoczyła cięzkie działa: płacimy połowę i "żądamy"...
Od paru dni z sobą nie rozmawiamy, mama się nie odzywa, bo śmiałam napisać jej maila z zapytaniem "jak mogła napisać coś takiego własnej córce? "...
proszę, pomóżcie, co wy o tym sądzicie???

Smutna

Ehh niestety Twoja sytuacja jest bardzo typowa. W naszej kulturze przyjęło się, że jeżeli rodzice robią wesele dzieciom to niestety oni zazwyczaj narzucają pewną grupę gości, których byśmy sami na pewno nie zaprosili - i dawniej było to zupełnie normalnie, młodzi nie mieli nic do gadania przy wyborze listy gości... U Ciebie jest jednak nieco inaczej bo przecież sami chcieliście za to wesele zapłacić...
Pytanie czy musicie brać jakąkolwiek kasę od rodziców? Bo może wystarczy Wam na kameralne wesele to co sami odłożyliście... a wtedy nikt nie może Wam już dyktować warunków jak je organizować...

Aha i jeszcze jedna kwestia - właśnie wesela to okazja do spotkań z rodziną, którą się widzi baaaardzo rzadko i okazja do nawiązania bliższych kontaktów... Poza tym aby wesele się udało to po prostu muszą być na nim ludzie, którzy to wesele rozkręcą.. im więcej osób tym lepiej, więc zastanów się czy jest sens kłócić się z rodzicami o dodatkowych gości - jeżeli sami za nich zapłacą i będą ich zabawiać to Wasze wesele może być tylko bardziej udane!

Faktycznie sytuacja nie do pozazdroszczenia, jednak jak pisała poprzedniczka, bardzo typowa... Z jednej strony nie powinno się iść na kompromis, czy rezygnować ze swoich planów w takim dniu jak ślub, z drugiej strony to święto ma łączyć a nie dzielić... Może spróbuj jeszcze raz wyjaśnić, tak na spokojnie swoim rodzicom jak Wy na to patrzycie. Może uda Wam się jakoś przebrać w tych ludziach, których nie chcesz, by byli na weselu.

I może faktycznie zrezugnujcie z pomocy rodziców (oczywiście jeśli macie taką możliwość) jak jednak się na to zdecydujecie to też trzeba to dyplomatycznie rozwiązać.

Trzymam kciuki, żeby wszytsko się udało! i przede wszytskim, by ta uroczystość nie była popsuta przez jakieś niepotrzebne animozje

Bogu dziękuję, że mam fajnych rodziców! Też nam płacą połowę kwoty, ale nic od nas nie żądają. My sami, z grzeczności, pytamy Ich o zdanie w niektórych kwestiach, ale i tak słyszymy, że to nasz ślub i zrobimy jak chcemy. Nie rozumiem, jak można ingerować w wesele swoich dzieci, przecież swoje się już miało i miało się szansę zrobić je po swojemu! Gdybym została tak potraktowana, to pewnie powiedziałabym, że w takim razie opłacimy wszystko sami, bo to nasz dzień i chcemy, by wyglądał po naszemu.

smutna historia, też na usta ciśnie mi się to samo zdanie. Takich rzeczy swojej córce się po prostu nie mówi. Bardzo jesteście uzależnieni od pieniędzy które mają pójść od rodziców?

Dzięki kochani za opinie...
Eh... nie wiedziałam co mam z tym wszystkim zrobić, ale już doszliśmy do konsensusu
Co prawda, trochę się na nich zawiodłam, ale i oni i my, odpuściliśmy troszkę. Wyszło na to, że sąsiedzi na weselu będą, kuzyn mamy i jego żona - nie.
Mam nadzieję, że więcej spięć nie będzie!

Zawsze przy okazji organizacji tak dużej rodzinnej imprezy jaką z pewnością jest wesele,może dochodzić do nieporozumień,ale myślę,że wszystko można też wyjaśnić,trzeba po prostu ze sobą rozmawiać. Ciesze się,że już wszystko w porządku,oby nie było już więcej niedomówień:)

My wczoraj zaczęliśmy się zastanawiać nad usadzeniem gości przy stołach - ma-sa-kra! Nie wiem, jak to zrobić, by każdy siedział obok tych, obok których chciałby siedzieć, jednocześnie nie skazując go na towarzystwo osób, za którymi nie przepada

Czasy kiedy na weselach bawili się "znajomi" których nie znamy już minęły.

Mama powinna wiedzieć, że wesele to dość kosztowne przyjęcie. Można ją np. poprosić, aby dołożyła się więcej. Po prostu należy jej powiedzieć, że nie stać nas na zapraszanie tylu gości i dodać, że narzeczony też zrezygnował z zaproszenia kilku osób.

Może warto zastosować tutaj inny podział,a mianowicie: goście ze strony panny młodej siedzą przy jednym stole,natomiast od strony pana młodego przy drugim. Takie rozwiązanie wydaje się sensowne,ponieważ i tak k siadamy całymi rodzinami i każdy się zna.