Postanowiłam zacząć ten temat, bo już niedługo zbliża się termin mojego ślubu i wesela i tak z perspektywy czasu to największym problemem było potwierdzanie przez gości ich przybycia (a raczej brak potwierdzania). Jedni po prostu zapominają, drudzy uważają, że nie trzeba, a trzeci (Ci co chcą odmówić przyjścia) czekają z tym do ostatniej chwili... MASAKRA
dlatego uważam, że najrosądniej jest podać termin do potwierdzenia przybycia co najmniej 30 dni przed uroczystością, żeby można było gości dopraszać. Co Wy na to?
Możecie się w tym temacie też dzielić doświadczeniami w temacie liczby zaproszonych vs liczba końcowa gości

30 dni to dużo z perspektywy gościa - przez ten czas może się na prawdę dużo zmienić i ja coś o tym wiem - mój przyszły złamał sobie rękę już po tym jak potwierdziliśmy przybycie na ślub i wesele - też było właśnie trochę ponad 30 dni - i potem dzwoniłam i odwoływałam bo jak on z tym ciężkim złamaniem miałby tańczyć? - no ale od razu jak było wiadomo że kiepska z nim sprawa to dałam znać koleżance, żeby wiedziała. poszliśmy tylko do kościoła, no i niby tego dnia czuł się w miarę, że moglibyśmy iść na wesele, ale po co kręcić skoro i tak sporo zamieszania u niej było z tym potwierdzaniem - dla niektórych gości to widocznie poniżej ich godności zadzwonić a ze strony młodych to "szczyt bezczelności" tego od nich wymagać

no właśnie!!! tak sobie czasem myślę, że obojętnie co się napisze na tym zaproszeniu to i tak Ci co mają odrobinę kultury zadzwonią w miarę szybko i powiedzą jak i co.
Co do ekstremalnych sytuacji to nie da się ich przewidzieć więc czy termin będzie późno czy szybko to i tak wszystkiego przewidzieć się nie da (ale takich sytuacji to często nie ma). Zwykle ludzie mogą ocenić ze sporym wyprzedzeniem czy przyjdą czy nie. Zwykle decyduje: sama chęć, stan konta lub klasyfikacja ważności [bo np. dla kogoś ważniejszy może okazać się wyjazd wakacyjny). Ja nie mam pretensji do ludzi którzy odmawiają, tylko dlaczego robią to w ostatniej chwili? Zupełnie jak by im było głupio się przyznać ze nie przyjdą więc zwlekają z telefonem do ostatniego momentu i wymyślają głupią wymówkę zamiast powiedzieć prawdę....
A ty ię zastanawiasz - dopraszać kogoś czy nie? zamówić tyle ciasta czy więcej? wystarczy tych noclegów w hotelu czy nie? a przecież chciałoby się mieć tematy organizacyjne za sobą co najmniej te 3 tygodnie przed slubem!! żeby się skupić na innych sprawach...

niestety niektórzy chyba już zapomnieli jak to było przy ich ślubie, albo jeszcze tego nie przeżyli na własnej skórze więc nie wiedzą z czym to się je. w tym rzecz, że jak wiem na pewno,że będę mogła być czy na pewno nie będę mogła - to daję od razu znać i mam czyste sumienie a jakby nie było do tych co nie potwierdzili się i tak jeszcze dzwoni z zapytaniem o ich decyzję, bo nas w końcu też terminy gonią - choćby na sali trzeba podać liczbę gości, za którą się zapłaci, inne ustawienie stołów i właśnie noclegi - bo to też trzeba z wyprzedzeniem potwierdzać i rezerwować

Czyli myślicie że młodym wypada dzwonić po ustalonym terminie i dopytywać czy goście przyjdą?

pewnie że wypada jak gościom może "nie wypadać" żeby z łaski swojej zadzwonić, to dlaczego młodzi mają mieć potem problem w dniu ślubu? Czasem ludzie nie doczytują, że jest potrzeba potwierdzenia, zależy też od formy zaproszenia. Jak podamy termin potwierdzeń to spokojnie w kilka dni później można zadzwonić i uprzejmie zapytać

ja nie wiem czy wypada czy nie ale czasem po prostu trzeba bo nie ma innego wyjscia!!!

mnie sie wydaje ze miesiąc przed jest naprawde ok. sa juz nowe grafiki w pracy zreszta o wolnym dniu czy nocy mozna wspomniec wczesniej. wydaje mi sie ze jak juz minie termin ustalony do potwierdzenia, to wypada dzwonic, jednak ja bym pratktykowala zasade, ze brak powierdzenia rownoznaczny jest z potwierdzeniem na Tak.

to ja raczej brak potwierdzenia = nie bo jak nie przyjdą to płacimy za pusty talerzyk ale wiem że nie potrafiłabym skreślić kogoś z listy gości bo się nie potwierdził. Ale z drugiej strony skoro dajemy zaproszenie to zależy nam żeby dane osoby były z nami a takie dzwonienie i dopytywanie kojarzy mi się z proszeniem i namawianiem chociaż wiem że jest to tylko w geście informacji ehh czy to naprawdę taki wielki problem zadzonić?

brak telefonu może oznaczać potwierdzenie przybycia lub odmowę - zależy kto sobie co zakłada. nie ma co - trzeba dzwonić, w końcu nie zapraszamy nie wiadomo kogo na swój ślub tylko rodzinę i znajomych, których chcemy mieć przy obie w tym dniu. nie zabiją nas chyba za telefon z zapytaniem o przybycie, tym bardziej że każdy się liczy z tym, że za miejsce trzeba zapłacić, nawet jeśli ktoś nie przyjdzie - przy 1-2 osobach to może nie taki majątek, ale tak powyżej 20 osób ładna sumka się uzbiera.