dawno mnie nie było :/ problemy z internetem :/
ale temat się rozwinął
właśnie najgorsi w tym wszystkim są rodzice, rodzina... wszyscy liczą na party. twardo trzymamy się zdania, że wesela nie będzie, ale przy każdej okazji coś kombinują, że może się uda im wpłynąć na zmianę zdania. co niektórzy już się obrazili... ale w nosie ich mam. tak naprawdę nie znam nikogo kto by regularnie utrzymywał z wszystkimi kontakty. na liście 120 osób, a z 40 może ma się kontakt
wpadliśmy na inny pomysł. ślub kościelny, obiad w domu i tydzień nad jeziorem. (przy okazji rodzice w końcu będą mieli okazję się lepiej poznać). będą najbliższe osoby - rodzice, rodzeństwo, dziadki i świadkowie. i tak nam wyszło z nami 17 osób
co do wesela moim zdaniem się nie zwraca, ale nie tym się kieruje. uważam że jeżeli ktoś się decyduje na taką imprezę nie powinien myśleć o tym czy mu się zwróci czy nie, kto co da, ile itp liczy się zabawa