też się znajdzie miejsce szwagierka jak miała taką przedłużaną wiązankę to ją ususzyła i na górze regału jest, tak że troszkę właśnie zwisa - fajnie to wygląda i dobrze się trzyma nie przestawia się jej co chwilę więc i nic się z niej nie kruszy

Wiązankę według kolejnego przesądu trzeba trzymać do pierwszej rocznicy a później spalić

ojeju - i przez cały rok bedzie mi sie to kruszyć??? słabo - ja nie będę czekała roku tylko od razu spalę - po co to trzymać? mozna oczywiście na pamiątkę, ale ...mi sie nie będzie chciało

hehe no ja nie słyszałam czegoś takiego o wiązance będę chciała ją zostawić na pamiątkę jak mi się na weselu nie rozsypie, ale nie planowałam jeszcze ile czasu będzie się suszyć u nas

tez własnie o tym słyszałam ze po roku się pali, moja siostra tez tak zrobila
Co do palenia wiazanki slubnej, to znam dwa - wykluczajace sie - przesady.
Jeden - ze nie nalezy go zasuszac, zeby nie 'zasuszyc' malzenstwa.
Drugi - ze nalezy spalic w pierwsza rocznice slubu.. bez tlumaczenia, dlaczego..

Ja o zakazie suszenia kwiatów słyszałam ale przez wiele lat trzymałam wszystkie róże które dostałam od narzeczonego i kiedyś jak się bardzo pokłóciliśmy przełamałam się i je wyrzuciłam i dużo rzeczy na dobre się w naszym związku zmieniło wiem że to tylko przypadek ale jednak od tamtej pory kwiatów nie suszę...

ja we wszsytkich poprzednich zwiazkach suszylam roze i zawsze sie po pewnym czasie konczylo odkad jestem z "moim" nie susze kwiatow i jest oki

Wiec może naprawdę coś w tym jest ale wiązankę pewnie szkoda mi będzie wyrzucić tak od razu

bo tak naprawde nie wiadomo ktorego przesadu sie trzymac czy zeby nie suszyc czy zeby spalic po roku hehe, ja mysle ze bede trzymalal sie spalenia po roku, te suszenie moze tyczy sie bardziej takich wlasnie roz otrzymanych w trakcie jeszcze niesfinalizowanego związku

te są jeszcze fajne bukiety